Prologue

Starszy mężczyzna około 70 siedział na swoim bujanym fotelu. Rozkoszował się ciszą, która miała być za chwilę przerwana przez przyjazd wnuków. Mieli spędzić u niego całe nadchodzące wakacje. Bał się że może sobie nie poradzić, problemy z krzyżem doskwierały mu coraz bardziej. Jednka nie umiał odmówić swojej ukochanej córce, która chciała spędzić trochę czasu ze swoim mężem, sam na sam.
Zaa okna rozniósł się dźwięk warczącego silnika. Otworzył oczy i powoli zaczął się podnosić z drewnianego fotela. Do salonu po chwili weszła młoda, zgrabna brunetka a za nią dwójka dzieci. Czternastoletni chłopczyk i dwunastoletnia dziewczynka.
-Cześć tato. - podeszła do niego i delikatnie przytuliła.
-Cześć skarbie. - uśmiechnął się. -A wy co? - zwrócił się do swoich wnuków. -Nie przywitacie się z dziadkiem? - zrobił sztuczny grymas. Brunetka podeszła i przytuliła staruszka, po chwili dołączył do nich także blondyn.
-Tu są ich rzeczy. - zwróciła się do niego córka, kładąc na podłodze dwie wielkie torby. -Muszę się już zbierać, za godzinę mamy samolot. Dzieciaki słuchajcie się dziadka! - po kolei przytuliła każdego i opuściła dom.
-Co będziemy robić? - spytał nieśmiało Enrique.
-Najpierw się rozpakujmy En. - szturchnęła go Marcela. Naburmuszony wziął swoją torbe i poszedł po schodach do jednego z pokoi gościnny.
-Dacie sobie sami rade? - spytał mężczyzna.
-Wydaję mi się że tak. - uśmiechnęła się brunetka i poszła w ślady starszego brata.

Nie minęło nawet pół godziny gdy zeszli na dół. Usiedli na jednej z sof przy kominku i podziwiali ogień. Między nimi panowała lekko niezręczna cisza. Staruszek nie wiedział jak rozmawaić ze swoimi wnukami, widywał ich tylko 2 razy do roku w wakacjie i święta.
-Dziadku.. - zaczęła niepewnie brunetka. - Opowiedz nam jak poznałeś babcie? -na samo wspomnienie o kobiecie w głowie zaczęło gromadzić się tysiące różnych wspomnień, tych dobrych jak i tych złych.
-Jak poznałem waszą babcie.. - musiał to trochę przemyśleć, po chwili zaczął mówić. -Było to tak..